OCHRONKA W KSIĄŻNICACH

Pomiędzy Potokiem Gnojskim, a drogą zwaną Krzywaczką, w Książnicach, na dużej działce, stoi opuszczony dom „Ochronki”. Historia tego miejsca warta jest przytoczenia.

Działka przy Krzywaczce, przez wieki należała do znanej i licznej w Książnicach rodziny Lechów. Owych Lechów, od czasu rabacji galicyjskiej w 1846 r. – przezywano tu „Polakami” – za to, że nie brali udziału w rzezi panów (…w czasie okupacji niemieckiej sytuacja się nieco zmieniła, niektóre dzieci chodziły do prowadzonej przez Niemców miejscowej szkoły i zaczęto je złośliwie przezywać „Niemcami”, natomiast po cichu „Polakami” nazywano dzieci chodzące na tajne nauczanie, prowadzone przez pannę Smołkówną).

W roku 1878 rodzina Lechów – Polaków sprzedała działkę wraz z sąsiednimi 13-ma morgami ziemi. Sprzedano ją plebanowi z Chełmu k. Łapczycy (Książnice wówczas należały pod parafię Chełm). Pleban podarował to miejsce swojej bratanicy z Wilamowic k. Oświęcimia i (jak mówi stare polskie przysłowie – „Kto ma księdza w Rodzie…”) pomógł jej się tu wybudować. Życzliwą osobę panny Niderlandki, szybko nazwano „ciotką Roznerką”. Pani  Julia Rozner, jeszcze przed śmiercią w 1919 r., zapisała w testamencie przekazanie działki z całym majątkiem mieszkańcom Książnic, aby zbudowali na niej kościół. Jednak, gdy miejscowa Rada Sołecka nie chciała kościoła, umierająca poprawiła testament i oddała dom z morgami zakonnicom ze Zgromadzenia Maryjnego, aby służyły mieszkańcom.

Tak oto, od 1920 r. przez 60 lat, w Książnicach mieszkało stale 5  Sióstr Służebniczek. Pełniły one obowiązki katechetek i przedszkolanek dla dzieci, opiekunek dla chorych, a przede wszystkim znanych w okolicy pielęgniarek. Codziennie, już od wczesnego rana, na całej długości drogi Krzywaczki ustawiała się kolejka furmanek z przybyłymi z daleka pacjentami, czekającymi cierpliwie na zastrzyk. Dom zakonnic szybko zaczęto nazywać „Ochronką”. Budynek spełniał ważną funkcje – lokalnej świetlicy, w której wystawiano sztuki teatralne, jasełka, spotkania ze św. Mikołajem – oraz  miejscowego przedszkola i placu zabaw dla małych dzieci, gdzie pracujący w polu rodzice, mogli spokojnie pozostawić swoje pociechy pod dobrą opieką. Matki, zaprowadzając dzieci do Ochronki, zabierały dla nich z domu prowiant (mleko, chleb, jajka, wędliny). Zakonnice prowadziły również gospodarstwo rolne z hodowlą krów, świń oraz drobiu, dając pracę mieszkańcom. Uprawiały również drzewa i krzewy owocowe, produkując z nich znakomite przetwory (z budynków gospodarczych, do dziś pozostała jedynie duża stodoła z 1962 r.).

Starsi mieszkańcy pamiętają, że każda z sióstr trudniła się czym innym. Wymieniając kolejną po imieniu, wspominali, że: siostra Maria kierowała całością i zajmowała się gospodarstwem, siostra Anna doskonale leczyła bańkami, robiła zastrzyki i udzielała porad medycznych, siostra Zofia bardzo szybko jeździła na rowerze po zakupy oraz pomagała w kościele parafialnym w Łężkowicach, siostra Ewa pilnowała w Ochronce małe dzieci, a siostra Marta uczyła starsze religii. Dwie z nich tu zmarły i są pochowane na cmentarzu parafialnym. W 1980 r. decyzją Kurii, zakonnice przeniosły się do swojego Zgromadzenia, a budynek stał się własnością plebanii w Łężkowicach. W nim do 1989 r. mieściła się salka w której księża uczyli religii. Później – pozamykany, opuszczony budynek wraz z zarośniętą chwastami działką i zdziczałym sadem, w roku 2006 kupiła od kościoła, mieszkająca dziś w Anglii, dawna sąsiadka.

Ludzie dobrze wspominają „Ochronkę”. Mówią też, że przy odjeździe, siostry czuły się niedocenione i pokrzywdzone przez los.

Niektórzy też twierdzą, że „Ciotka” Julia Rozner sprowadziła siostry oraz przekazała to miejsce dla swoich ukochanych współmieszkańców Książnic (a nie dla plebana z Łężkowic), aby im od tamtej pory na zawsze służyło.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcie: straznicyczasu.pl

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany

*